Pasterstwo

           Pasterstwo - coś co mnie zafascynowało i czemu poświeciłam chyba 6 lat. Najpierw treningi, seminaria, pasterskie obozy, zawody z Panakotą, potem z Bają, której pokazałam owce, gdy miała 4 miesiące. 

Chociaż... Najpierw była próba instynktu pasterskiego z Odlotem. Rok 2006, Chybie, próba nie zaliczona. Brak instynktu. Tak, tak... Nie każdy pies pasterski musi mieć  i ma instynkt. W Chybiu po raz pierwszy zobaczyłam pracujące na pastwisku psy i poznałam Josefa Skurka- czeskiego hodowcę welsh corgi pembroke, póżniejszego sędziego prób pasterskich. Startował w zawodach ze swoim Darneyem. W Chybiu przekonałam się,że psie parsterstwo to nie zabawa, nie fanaberia właścicieli. To nauka i cięzka praca. To regulaminy, ustalające zasady startów, zaliczeń testów pracy psa pasterskiego, czy zawodów. Czyli... powazna sprawa. W owych czasach miejsc, gdzie można było skonfrontować psa z owcami, ptactwem domowym czy bydłem prawie nie było. Trudno było o kontakt z instruktorem. Pasterstwo kojarzyło się przede wszystkim z pracą border collie, a nie psami pracującymi w stylu tradycyjnym. Z Warszawy do miejsc, w których można by psu pokazać owce i przy tym nie zrobic mu krzywdy, było daleko. Do czasu , gdy jedna z koleżanek, posiadajaca cardigana, odkryła Pastuszkowo i Olę Rosiak. Gospodarstwo koło Gostynina, wsród pól i lasów. Owce i ktos, kto nauczy. 130 km w jedną stronę było do przełknięcia. Po warsztatach pasterskich dla welsh corgi, Panakota określona została przez czeską sędzinę prób pasterskich Zuzę Cerną jako talent. To zmotywowało mnie do treningów, chociaż za cholerę nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi i stan ten utrzymywał się u mnie dosyc długo.Panakota została pierwszym pembrokiem w Polsce, trenującym " na poważnie". Zdołała zdobyć tytuł Junior Herding Dog amerykańskiej organizacji AHBA. Resztę przemilczę, Chociaż z nią zawsze miło mi się pracowało. Nawet , jeśli nie miała zbytniej ochoty do pracy. Na " zawodostwo" byłyśmy za cienkie. Może to błędy popełnione na początku pracy z nią? Moze fakt ,że kilka razy solidnie oberwała od owiec? Moze taki charakter i pasja pasienia nie wystarczajaco mocna ? Na osłodę dostałąm od swojej Porty Bajunię - przyrodnią siostrę Panakoty. Ta dawała radę, starając się naprawiać niejednokrotnie moje błędy. Człowiek- najsłabsze ogniwo. Była drugim pembrokiem w Polsce, który zdał test HWT , zdobywając u francuskiego sędziego Michaela Pillarda 89 pkt na 100. Do punktów dodał wiele bardzo miłych słów o moim  pastuchu. Bajunia to też zawody- oficjalne, nieoficjalne, obozy pasterskie, warsztaty. To masa czasu spędzonego na pastwisku, fajne pracujące psy i dużo świetnych ludzi. Ostatnie 2 lata wyglądają nędznie , jesli chodzi o pasterstwo. Baja zaczyna się spełniać jako mama. Mnie brakuje- z róznych względów-czasu. Ostatniego słowa jeszcze nie powiedziałyśmy. Nieraz wpada mi w ręce certyfikat psa użytkowego Bajuni i myślę,że szkoda byłoby tak całkiem odpuścić.